Savoir vivre, czyli mówiąc po naszemu kindersztuba.

Savoir vivre

Piszę ten felieton jeszcze przed wyborami, ale kiedy ukaże się „Kurek” to będzie już po. Zatem nikomu z zacnych kandydatów do władz samorządowych jego treść nie zaszkodzi.

Zadzwonił dzisiaj do mnie pewien zaprzyjaźniony mieszkaniec Szczytna. Z nazwiska nie wymienię go, ale powiem, że jest to człowiek inteligentny i ogólnie rzecz biorąc „otrzaskany”, a przy tym jest on cenionym twórcą. Cenionym także poza granicami naszego miasta. Otóż ów obywatel, jako pełnoletni, czyli uprawniony do głosowania, podzielił się ze mną taką oto wątpliwością:

Andrzej. Jak ja mam głosować z czystym sumieniem na ludzi, których od kilkunastu dni oglądam na fotograficznych portrecikach? Wszystko to w opiętych, błyszczących garniturkach zapiętych na trzy guziczki, z zaprasowanymi klapami i niedopasowanymi krawatami. Może to są ludzie wartościowi, tego nie wiem, ale zdjęcia pokazują ich całkowity brak kindersztuby, czyli obycia. No po prostu emanują zapyziałą prowincjonalnością. Napisz coś o tym.

Napiszę. Nie, żebym akurat chciał podkpiwać sobie z porządnych ludzi, spośród których wielu znam osobiście, cenię i szanuję, ale aby wyjaśnić co mój telefoniczny rozmówca miał na myśli wymieniając pewne kryteria dotyczące ubioru. Kryteria te są mi doskonale znane, wypada zatem, abym podzielił się swoją wiedzą z czytelnikami.

Kiedy po raz pierwszy oddałem swój jednorzędowy garnitur do pralni w Szczytnie otrzymałem go pięknie wypranym, ale z zaprasowanymi na kant klapami marynarki. Trochę musiałem namęczyć się w domu, aby te kanty rozprasować. Otóż przyjęło się w Europie, że w jednorzędowych marynarkach tak zwanego angielskiego kroju klapy powinny odchylać się swobodnie, czyli luźno i bez kantów. Jedynie jednorzędowe marynarki mundurowe lub munduropodobnego kroju wymagają zaprasowania. Kiedy przy następnym praniu zwróciłem na to uwagę w „mojej” pralni usłyszałem, że klienci domagają się kantów. No cóż, co do mnie, to z pralni owej korzystam już od ładnych kilku lat i moje marynarki mają zawsze luźne, „angielskie” klapy. Ten wywód nie dotyczy marynarek dwurzędowych, które z reguły klapy muszą mieć zaprasowane.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.