Przez 8 lat zorganizował w Szczytnie niemalże 100 koncertów. Zainicjował odbywającą się od trzech lat akcję dożywiania najbiedniejszych Food Not Bombs. Zorganizował kilka benefitów, m.in. na rzecz ciężko chorego chłopca czy schroniska „Cztery łapy”.

Punk jest we mnie

SENS BĘDZIE ZAWSZE

Poza swoimi zwykłymi obowiązkami, jak dom, rodzina i praca, Łukasz Kamiński (26), dla przyjaciół Tukan, od lat zajmuje się organizowaniem koncertów, happeningów, benefitów itp. Początkiem jego działalności społecznej była zmiana, której dokonał w sobie. Wcale nie ukrywa swoich problemów z przeszłości, kiedy nadużywał alkoholu, narkotyków i nie widział przed sobą żadnego celu.

- Wtedy zetknąłem się z ideologią punk, która odmieniła moje życie - mówi Łukasz. Pierwsze organizowane przez niego koncerty odbywały się w nieistniejącym już klubie „Odnova”, który był najlepiej przystosowanym do tego miejscem. Istniała tam duża sala ze sceną, oddzielne miejsce dla akustyka i zespołów. Dzisiaj występy organizowane są w małym pubie „Przepompownia” zlokalizowanym przy ulicy Pasymskiej w Szczytnie.

Najczęściej grają tam zespoły ze sceny hc punk. Dla nich muzyka musi być wolna, a granie koncertów to przede wszystkim wielka przygoda i radość. Charakteryzują je teksty piosenek, które piętnują świat budowany przez bogatych dla bogatych, wojny wywoływane dla zysku elit i machinę państwa niewolniczo traktującą obywateli. Zespoły grają za zwroty kosztów dojazdu, wegański posiłek i nocleg. Przez te kilka lat przewinęły się grupy między innymi z Niemiec, Szwajcarii, Holandii, Włoch, Francji, Finlandii, Szwecji, Norwegii, Anglii, Austrii, Macedonii, Brazylii, Meksyku, Australii i USA.

- Na wiosnę stuknie nam setka zorganizowanych imprez - mówi z satysfakcją Daniel Bryk, właściciel lokalu.

- Szczytno to jedno z niewielu miast, gdzie są tak dobre warunki do grania, jest żywa publika, smaczne jedzenie i ogólnie organizacja - zwierzał się po ostatnim koncercie jeden z członków olsztyńskiego zespołu 4:04.

Tukan organizuje koncerty nie tylko w Szczytnie, zajmuje się również trasami zespołów po całej Polsce i Europie. Muzycy najczęściej występują na skłotach (stare, nieużywane już budynki), małych klubach i pubach.

Ostatnia inicjatywa Łukasza to koncert, z którego cały dochód został przeznaczony na pomoc dla schroniska „Cztery łapy”. Za zebrane pieniądze Tukan zakupił 60 kg karmy. Wraz z przyjaciółmi wydaje anarchistyczne pismo „Our Last Hope”, zrobione w całości metodą D.I.Y (z ang. zrób to sam). Nieobca jest mu również organizacja wykładów na temat weganizmu, wegetarianizmu i wojny, które odbyły się w Herbaciarni „Róża Wiatrów” w Szczytnie, a także towarzyskie mecze piłkarskie pod hasłem „Wykopmy rasizm ze stadionów”.

DZIŚ WIEM, ŻE BYŁO WARTO

- Wcześniej pomagali mi znajomi. Dlatego było łatwiej. Wspólnie organizowaliśmy koncerty, Food Not Bombs (ostatnie dwie zimy na dworcu PKP w Szczytnie rozdawali ciepłe, wegańskie jedzenie wszystkim potrzebującym).

- Teraz wszystko robię sam - mówi Tukan. Opowiada, że większość ludzi, którzy wspólnie z nim chcieli coś w mieście zmienić, pomagać potrzebującym, dziś zajmuje się swoimi sprawami. Mimo to nie poddaje się i zapowiada realizację kolejnych pomysłów.

- Dzięki takim wydarzeniom: koncertom, spotkaniom, happeningom, utwierdzam się w przekonaniu, że jest to droga, którą chcę podążać, że robię to, co lubię - zwierza się Tukan.

KOKTAJL MOŁOTOWA

O swoich najbliższych planach mówi - Niedługo biorę ślub z Iloną. To jest dla mnie w tej chwili najważniejsze. Organizację koncertów odkłada do wiosny przyszłego roku.

Swoją działalnością Łukasz zjednał sobie wielu ludzi.

- To wspaniały młody człowiek. Nakarmił mnie, kiedy byłem głodny. Jestem mu za to niezmiernie wdzięczny - mówi bezdomny pan Zygmunt, który zeszłej zimy, pokrzepiony wegetariańskim daniem, odzyskał wiarę w dobroć ludzką.

- Barwna z niego postać, taki koktajl Mołotowa, wybuchowa mieszanka emocji i energii. - dodaje Monika Hausman-Pniewska, która zajmuje się aktywizowaniem lokalnych społeczności. - Nie ma w jego słowniku słów „niemożliwe” lub „nie da rady”. Bo co to za problem dla Tukana, żeby do szczycieńskiego pubu sprowadzić Meksykanów? Dzięki niemu poznałam na żywo kilka naprawdę fajnych kapel z różnych stron świata. Lubię takich pozytywnych wariatów, bo dzięki nim coś się dzieje.

Paweł Salamucha