Tak rozgadałem się przed tygodniem (czy raczej rozpisałem), że nie potrafię definitywnie zamknąć tematu i korci mnie, aby jeszcze, choć trochę, poopowiadać o światowym fenomenie błękitnych, amerykańskich spodni.

Jeszcze trochę o dżinsach
Marlon Brando w filmie „Dziki”. Pierwowzór rockersów

Cofnijmy się w czasie do połowy lat pięćdziesiątych XX wieku. Około roku 1955 londyńska, robotnicza młodzież odczuła potrzebę zdystansowania się wobec światowego środowiska rówieśników. Konkretnie do wielbicieli rock and rolla, wyznawców Elvisa Presleya. Prezentowany przez owych fanów sposób ubierania się, w tym także noszenie dżinsów (choć akurat Elvis Presley ich nie używał), nie wzbudzał zainteresowania londyńskich młodych robotników. Oni chcieli wyglądać elegancko. Na wzór zamożnych, angielskich urzędników i innych przedstawicieli rodzimej klasy średniej. Kontestując amerykańskie, młodzieżowe wariactwo, za wzór elegancji przyjęli dobrze uszyte (na miarę) garniturki oraz dodatki koniecznie sygnowane przez nazwiska uznanych producentów. Nazywano tę angielską, młodzieżową subkulturę „mods”, co jest skrótem od słowa modernizm. W Polsce mówiliśmy „modsi”. Garniturowy styl nie pasował do motocykla. Jedynym dostępnym finansowo pojazdem, odpowiednim dla rasowego modsa, był skuter i stąd niezwykła popularność i rozkwit produkcji owego jednośladu.

Mniej więcej w tym samym czasie (rok 1953) na amerykańskie ekrany wszedł film „Dziki” z Marlonem Brando w roli zbuntowanego szefa gangu młodych mężczyzn na motorach. Świat nastolatków oszalał.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.