Działalność szczycieńskiego MDK-u wypełnia lukę po zlikwidowanych już niemal sześć lat temu kinie „Jurand”. Na dużym ekranie regularnie wyświetlane są najgłośniejsze produkcje krajowe i zagraniczne. Ostatnio widzowie ze Szczytna i okolic mogli obejrzeć „Czarny czwartek” w reżyserii Antoniego Krauzego.

Czarny czwartek w Szczytnie

Niedawno w MDK-u wyświetlano oskarową produkcję „Jak zostać królem”, pod koniec minionego tygodnia wszyscy chętni mogli zobaczyć z niewielkim, bo tylko 2-tygodniowym poślizgiem w stosunku do największych miast, „Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł”, polski film opowiadający o wydarzeniach z grudnia 1970 roku. Dla starszych stanowiło to okazję do przypomnienia tragicznych wydarzeń, które 40 lat temu nie były ze zrozumiałych względów odpowiednio pokazane w mediach. Młodsi, czyli uczniowie szkół gimnazjalnych czy średnich, zetknęli się z czymś, o czym słyszeli być może z opowieści rodziców czy dziadków, ewentualnie uczyli się na lekcjach w szkole. Co ciekawe, naszą historię najnowszą młode pokolenie będzie poznawało dopiero w szkole średniej – nowa podstawa programowa gimnazjum przewiduje okres tylko do I wojny światowej.

W Szczytnie oprócz „normalnych” seansów zorganizowano projekcje dla uczniów. Do MDK-u powędrowało kilka szkół. Podejście uczniów do rozmaitych lektur na ekranie czy filmów kręconych „ku pamięci” nie zawsze jest najlepsze, spora część młodzieży odebrała jednak „Czarny czwartek” tak, jak poruszający film Krauzego na to zasługuje.

- Gdy trafię na takie filmy w telewizji, przełączam kanał – przyznaje Karol, uczeń klasy III szczycieńskiego Gimnazjum nr 2. - Ten akurat mnie zaciekawił. Gdy szedłem na projekcję, myślałem, że będzie nudny. Twórcy wiedzieli jednak, jak dotrzeć do odbiorcy. Do mnie trafiło zwłaszcza zdanie: „Strzelaj do Polaka”. Po tym filmie może zacznę jeździć i oglądać podobne produkcje.

- Żeby ten film obejrzeć, trzeba się do niego przygotować – zauważa jego koleżanka Agata.

- Przed projekcją trochę sobie poczytałam. „Czarny czwartek” obejrzałam zdecydowanie z zaciekawieniem. Na pewno się przejęłam. Poruszyło mnie to, że było aż tylu rannych.

(gp)/fot. G. Pietrzyk